-A więc Alex, słyszałam, że masz zaburzenia umysłowe-jechałam z tą wkurzającą guwernantką stanowczo za długo. Widziałam, że to się tak skończy. Siłą woli powstrzymywałam się przed wybuchem. To mogłoby się źle skończyć.
-Nie, proszę pani. Tylko lekką dysleksję.
-I ADHD-rzuciła kąśliwym tonem. Zacisnęłam pięści.
-To nic złego-wysyczałam. Byłam coraz bardziej wściekła.
-Nie, nic złego. Nawet nie niezwykłego. Jesteś zwykłym chorym dzieciakiem, jak miliony innych ćwierćinteligentów-wzięłam głęboki oddech. Raz, dwa, raz, dwa...-Nienormalna i bezużyteczna-tego już było za wiele. Podniosłam się z fotela.
-Zamknij się!-przestraszyłam się samej siebie. Mój głos był koszmarny, brzmiał jakbym była Banshee, zmarłym duchem zabijającym ludzi. Pociąg zaczął się chwiać. Pochwyciłam w szybie moje odbicie. W moich czarnych, obsydianowych oczach płonął piekielny płomień. Dosłownie. Wyglądałam koszmarnie. Chwile później szyba pękła. Pani Dark jakby na to czekała. Uśmiechnęła się upiornie po czym wypluła dziwną, szarą papkę. Zamarłam z przerażenia. Papka przekształciła się w coś rodzaju nietoperza. Pani Dark wyszeptała coś do niej, a ta zajęła się ogniem. Miałam wrażenie, że kobieta właśnie z kimś rozmawiała. Po chwili zwróciła się do mnie.
-Załatwione. Teraz pójdziesz ze mną do Podziemi-jej głos brzmiał obrzydliwie. Nie wiedziałam co robić. Nie chciałam iść do tego Podziemia. Guwernantka już sięgała po mnie dłonią. O ile można było nazwać to dłonią. Jej palce zamieniły się w szpony, ręka poszarzała.
-Nieee!-krzyknęłam swoim głosem. Wystawiłam rękę, skupiłam się i... Zajęła się ogniem. Po prostu zaczęła płonąć czarnym ogniem. Czym prędzej wydrapałam się z wagonu przez okno. Wylądowałam bezbłędnie na nogach i pobiegłam w stronę lasu.
~*~
Siedziałam wpatrzona w żarzący się ogień. Miałam ogromne podejrzenia co do dzisiejszego dnia. Może mam halucynacje? A pani Dark spłonęła sama z siebie-rzuciła moja podświadomość. Nie wiedziałam co jest ze mną nie tak. Wtedy w szybie... widziałam swoje odbicie. Było przerażające, zapadło mi w pamięć. Obsydianowe oczy, w których palił się piekielny ogień. Czarne włosy z popiołem na końcówkach. Blada twarz, wykrzywiona w grymasie wściekłości. To nie byłam ja. Ja, z pełnymi ustami, błękitnymi, morskimi oczami i błyszczącymi brązowymi włosami. To było moje... Moje alter ego. Druga ja.
Nagle ognisko wybuchło. Odleciałam w tył wpadając do strumyka. Poczułam ból. Spojrzałam na lewe ramię. Było poparzone. Spod czarnej, osmalonej skóry widać było kawałek kości. Powstrzymałam się, żeby nie załkać. Moją uwagę zwrócił ogień. Żadne normalne ognisko nie zrobiło by mi takiej rany. Powoli uniosłam wzrok i otworzyłam usta. Z ognia wyłonił się potwór, cały ognisty. Miał parę skrzydeł i rogi, wyglądał przerażająco. Sam Lucyfer zstąpił na Ziemię-pomyślałam. Ojcze Nasz, któryś jest w Niebie...
-Witaj moje dziecko-z jego gardła wydobył się upiorny głos. Dopiero po chwili zorientowałam się jak się do mnie zwrócił.- Rozumiem twój strach, ale nie ma się czego bać. Udasz się teraz ze mną do Podziemia i pomożesz mi strącić z tronu Zeusa. Ten młody... Syn Hermesa podsunął mi wyśmienity pomysł. Zdobędziesz dla mnie piorun piorunów-znów ten zwrot. Podziemie. Nie chciał sprawdzać co to za miejsce. Domyślałam się, choć było to absurdalne. Chociaż... Zeus. Piorun piorunów. Syn Hermesa. Diabeł. Podziemie. Kraina umarłych. Królestwo Hadesa. To właśnie on przede mną stał. Władca umarłych zwrócił się do mnie jako do swojej córki. Boże...
Nagle Hades wyciągnął swoją ogromną rękę, jakby chciał mnie chwycić. Chwycić i zabrać do piekła. Przełknęłam ślinę.
-Niee- jęknęłam i osłoniłam się ręką. Jedyne czego pragnęłam to solidnej tarczy, która ochroni mnie przed pójściem do Piekieł. Zacisnęłam powieki i czekałam. Czekałam i... nic. Powoli uniosłam wzrok. Hades wydawał się być wściekły. Jego postać byłą dziwnie rozmazana... Matko. Nad moim wyciągniętym ramieniem unosiła się ściana wody. Oddzielała mnie i Hadesa niczym cudowna bariera.
-Nie... Nie zrobiłby tego. Zeus by go zniszczył-Władca Podziemia wydawał się być równocześnie zdziwiony jak i rozwścieczony do granic możliwości. W końcu zwrócił na mnie uwagę.-Już nie jesteś moim dzieckiem-krzyczał tak głośnym i koszmarnym głosem jak ja w pociągu.-Dopilnuję, żebyś zginęła. Wyślę Erynie, Cerbera, cokolwiek, bylebyś tylko nie żyła.
Wstrzymywałam oddech. Byłam całkowicie przerażona. Nagle Hades zniknął zostawiając mnie samą ze swoimi myślami. Zwinęłam się w kłębek i zaczęłam płakać. To było niemożliwe, nie mogłoby być możliwe... Usłyszałam szelest. Spojrzałam w stronę krzaków. Z zarośli wyłonili się chłopak i dziewczyna. Chłopak był brunetem, jego oczy były bardzo podobne do moich. Za nim kroczyła szarooka blondynka. Oboje byli bardzo ładni. Mieli na sobie... Zbroje? Dziwne... Chyba wciąż miałam przewidzenia.
-Hej, nic ci nie jest?-zapytał. Załkałam. Byłam przerażona. Wszystko wydawało się być straszne, to chyba był szok.-Jak ci na imię? Ja jestem Percy. Percy Jackson.
wtorek, 24 lutego 2015
niedziela, 22 lutego 2015
Prolog
-Wstawaj! Szybko, spóźnisz się na pociąg!-mój młodszy brat usiadł na moim brzuchu. Jego Ciemne oczy zupełnie różnią się od moich. Tak samo jak jego piaskowe włosy, pobłyskujące w blasku słońca. Będę za nim tęsknić. Ale niestety, muszę wyjechać. "Nie wytrzymamy ze sobą dłużej" jak powiedział ojciec.
-Ale najpierw musisz ze mnie zejść karaluchu-zaczęłam łaskotać Jake'a. Dzieciak wyrywał się, jego śmiech rozbrzmiewał po całym domu.-Wystarczy tego dobrego.-Brat z głośnym trzaskiem skoczył na ziemię i ruszył biegiem w głąb domu. Westchnęłam cicho. Ruszyłam do szafy. Wyciągnęłam dżinsy i czarną bluzkę na ramiączka. Wsunęłam na nogi trampki i weszłam do toalety. Rozczesałam długie do łopatek, ciemne włosy. Nałożyłam na siebie lekki makijaż; błękitny cień do powiek podkreślający morskie oczy i tusz do rzęs. Właściwie kwestia moich oczu była zmienna. Gdy miałam dobry humor były błękitne, gdy zły czarne. Dziwne, wiem, ale nie najdziwniejsze w moim życiu. Chwyciłam skórzaną kurtkę i torbę z napisem "Jestem z limitowanej edycji". Wtedy nie wiedziałam, jak bardzo jest prawdziwa.
Ruszyłam błyszczącymi schodami na dół. Przyzwyczaiłam się już, że mój dom wygląda jak pałac. Marmurowe posągi, kolumny, porcelanowe naczynia i zabytkowa arcydzieła na każdym korytarzu. Zupełnie nie moja bajka. Weszłam do kuchni. Rodzice popatrzyli na mnie krzywo. Oboje byli idealnymi blondynami o ciemnych oczach. Pomimo 40 lat wyglądali na góra 30.
-Wychodź już-rzuciła mój ojczym. Powstrzymałam się przed ripostą. Nie znosił mnie prawie tak bardzo jak matka. Byłam domowym bękartem. Matka niechcący spłodziła mnie, a kiedy mój ojciec odszedł musiała się mną zająć. 5 lat później ożeniła się ponownie z nienawidzącym mnie ojczymem. Kiedy 10 lat później urodził się Jake zaczęli traktować go jak jedyne dziecko, a mnie wysyłać do szkół z internatem jako "zbuntowaną córkę". ot tego czasu, czyli moich 10 urodzin minęło 7 lat i chyba rzeczywiście się taka stałam. Miesiąc temu przyłapali mnie z moim chłopakiem w sypialni, kiedy po prostu oglądaliśmy film i postanowili wysłać mnie do szkoły dla trudnej młodzieży ze specjalną guwernantką. Wyrok potwierdził się kiedy dostali moje świadectwo. Naganne zachowanie za bójki i awantury oraz zaniżone oceny. Objawy dysleksji i ADHD. Wysyłali mnie tam dzisiaj, 1 lipca. Nie miałam zamiaru brać jakichkolwiek ubrań. Niech sami sobie z nimi radzą.
Przytuliłam siedmiolatka i wyszłam za drzwi. O ironio, mieszkaliśmy na przeciwko dworca. Zupełnie nie pasował do mojego domu; był obskurny, śmierdzący i brudny. Pomimo to podobał mi się bardziej niż ten sztuczny pałac. Na peronie czekała już guwernantka. Miała sukienkę i tweedową marynarkę. Jej włosy były związane w ciasny kok.
-Witam panienkę. Jestem pani Dark, miło mi panienkę poznać-zapowiadało się świetnie. Zawsze na początku tak było.
-Oszczędź to sobie-spojrzałam na nią gniewnie. Miałam pewność, że moje tęczówki pociemniały. Spojrzała na mnie jakby dostrzegła coś ważnego.
-Panienka nazywa się Alex Rose Meggar, prawda? Proszę wsiąść do pociągu-uśmiechnęła się niezbyt przyjemnie. Spojrzałam po raz ostatni na miejsce, które przez 17 lat nazywałam domem i wsiadłam do środka pociągu.
-------------------
1 kom lub +5 wejść=next
-Ale najpierw musisz ze mnie zejść karaluchu-zaczęłam łaskotać Jake'a. Dzieciak wyrywał się, jego śmiech rozbrzmiewał po całym domu.-Wystarczy tego dobrego.-Brat z głośnym trzaskiem skoczył na ziemię i ruszył biegiem w głąb domu. Westchnęłam cicho. Ruszyłam do szafy. Wyciągnęłam dżinsy i czarną bluzkę na ramiączka. Wsunęłam na nogi trampki i weszłam do toalety. Rozczesałam długie do łopatek, ciemne włosy. Nałożyłam na siebie lekki makijaż; błękitny cień do powiek podkreślający morskie oczy i tusz do rzęs. Właściwie kwestia moich oczu była zmienna. Gdy miałam dobry humor były błękitne, gdy zły czarne. Dziwne, wiem, ale nie najdziwniejsze w moim życiu. Chwyciłam skórzaną kurtkę i torbę z napisem "Jestem z limitowanej edycji". Wtedy nie wiedziałam, jak bardzo jest prawdziwa.
Ruszyłam błyszczącymi schodami na dół. Przyzwyczaiłam się już, że mój dom wygląda jak pałac. Marmurowe posągi, kolumny, porcelanowe naczynia i zabytkowa arcydzieła na każdym korytarzu. Zupełnie nie moja bajka. Weszłam do kuchni. Rodzice popatrzyli na mnie krzywo. Oboje byli idealnymi blondynami o ciemnych oczach. Pomimo 40 lat wyglądali na góra 30.
-Wychodź już-rzuciła mój ojczym. Powstrzymałam się przed ripostą. Nie znosił mnie prawie tak bardzo jak matka. Byłam domowym bękartem. Matka niechcący spłodziła mnie, a kiedy mój ojciec odszedł musiała się mną zająć. 5 lat później ożeniła się ponownie z nienawidzącym mnie ojczymem. Kiedy 10 lat później urodził się Jake zaczęli traktować go jak jedyne dziecko, a mnie wysyłać do szkół z internatem jako "zbuntowaną córkę". ot tego czasu, czyli moich 10 urodzin minęło 7 lat i chyba rzeczywiście się taka stałam. Miesiąc temu przyłapali mnie z moim chłopakiem w sypialni, kiedy po prostu oglądaliśmy film i postanowili wysłać mnie do szkoły dla trudnej młodzieży ze specjalną guwernantką. Wyrok potwierdził się kiedy dostali moje świadectwo. Naganne zachowanie za bójki i awantury oraz zaniżone oceny. Objawy dysleksji i ADHD. Wysyłali mnie tam dzisiaj, 1 lipca. Nie miałam zamiaru brać jakichkolwiek ubrań. Niech sami sobie z nimi radzą.
Przytuliłam siedmiolatka i wyszłam za drzwi. O ironio, mieszkaliśmy na przeciwko dworca. Zupełnie nie pasował do mojego domu; był obskurny, śmierdzący i brudny. Pomimo to podobał mi się bardziej niż ten sztuczny pałac. Na peronie czekała już guwernantka. Miała sukienkę i tweedową marynarkę. Jej włosy były związane w ciasny kok.
-Witam panienkę. Jestem pani Dark, miło mi panienkę poznać-zapowiadało się świetnie. Zawsze na początku tak było.
-Oszczędź to sobie-spojrzałam na nią gniewnie. Miałam pewność, że moje tęczówki pociemniały. Spojrzała na mnie jakby dostrzegła coś ważnego.
-Panienka nazywa się Alex Rose Meggar, prawda? Proszę wsiąść do pociągu-uśmiechnęła się niezbyt przyjemnie. Spojrzałam po raz ostatni na miejsce, które przez 17 lat nazywałam domem i wsiadłam do środka pociągu.
-------------------
1 kom lub +5 wejść=next
Subskrybuj:
Posty (Atom)